Trochę o uczuciach
poniedziałek, 24 marca 2014
Strona n FB
Moja strona na FB. Chcesz to zajrzyj i zostaw lajka, nie to nikt Cię nie zmusza https://www.facebook.com/pages/B%C3%B3l-zakryty-fa%C5%82szywym-u%C5%9Bmiechem/1482665968623845?ref=hl
czwartek, 16 stycznia 2014
Rozdział 2
Odrobinę zaniepokojona Victoria wpatrywała się w ekran swojego telefonu. Dziwne, ale bała się odebrać. W końcu postanowiła się przełamać. Odebrała. Przejechała palcem po ekranie i tym rozpoczęła rozmowę. Rozmowę, której do dziś żałuje...
-Słucham? - zapytała dbając o to, by w jej głosie nie było ani jednej fałszywej nutki, która zdradziłaby, że jest przerażona.
-Dzisiaj, 20.00, za fabryką. Nie spóźnij się - sygnał, który oznaczał zakończenie połączenia.
Znała ten głos. Tak, to był on. Teraz sobie o nim przypomniała. Nie tak, że zapomniała o spotkaniu. Zapomniała o nim. Do czasu. Wiedziała, że znowu zadzwoni. Pewnie teraz pomyślicie sobie teraz dlaczego nie zmieniła numeru? Bo on jej zagroził. Zagroził, że jeśli to zrobi znajdzie ją i będzie coraz gorzej. Kolejne pytanie. Dlaczego nie powiedziała o tym tacie? I znowu groźba. Jest w martwym punkcie, nie wie co ma zrobić. Jest bezsilna. Może jednak nie? Może tylko wmawia sobie, że nie jest w stanie nic zrobić? Była 19:30Jeszcze pół godziny. Nie chciała się spóźnić. Zaczęła się szykować.
*W tym samym czasie*
-Alexandro, ja nie wiem jak ty, ale ja się trochę boję o przyszłość Daniela - powiedziała Selena, gdy weszła do kuchni, w której przebywał jej narzeczony. Usiadła na przeciw jego i spojrzała w oczy.
-Dlaczego? To dobre dziecko, nie muszisz się martwić - uśmiechnął się lekko i wziął dłoń swojej ukochanej, na co ona zareagowała tak samo.
-Wiesz, nie chcę, żeby stało się to samo co z Alexem... - wyraźnie posmutniała na twarzy. Na prawdę się matrwiła. - Wpadł w złe towarzystwo, jeden papieros, narkotyki. Odszedł po swojej 18. Martwię się
-Nie potrzebnie. Daniel to dobry chłopak, nic mu nie będzie. Znam jego kolegów, są bardzo fajni, nie mamy o co się martwić.
*W pokoju Daniela*
-No odbieraj - mówił pod nosem czekając, aż jego kolega odbierze telefon.
-Siema - w końcu ktoś się odezwał.
-No wreszcie. Zapomniałeś jak się odbiera? - powiedział Daniel w żarcie.
-Siostra znowu ukradła mi telefon. Co jest?
-Mam prośbę
-Słucham
-Muszę gdzieś wyjść, a wiesz jak z ojcem. Zawsze się o wszystko wypytuje. Jakby to ciebie czy do Patryka dzwonił to powiedzielibyście, że jestem z wami? Ja wyłaczam telefon, to trochę ważne. Potem wam powiem
-Jasne, spoko - zawsze można na niego liczyć.
-Dzięki, jutro wam wszytsko wyjaśnię jak się czegoś dowiem. Teraz już kończę, mam 13 minut
-Nie dziękuj. Powodzenia, Danny - rozłączyli się.
Daniel wziął w krzesła swoją bluzę i zbiegł na dół, powiedzieć coś ojcu. Oczywiście coś związanego z "akcją", żeby uwierzył.
Daniel w biegł do kuchni, żeby napić się wody. Taki pretekst.
-Tato, ja idę z Dominikiem chwilę się przejść. Dawno się nie widzieliśmy - powiedział uśmiechnięty.
-No dobrze. Tylko wiesz, dopiero byłeś chory, nie długo
-Okej
Wyszedł. 5 minut, żeby dotrzeć na miejsce. Zdąrzy. Dotarł w ostatniej chwili. Była jeszcze minuta. Schował się za ścianą za rogiem, by być nie widocznym. Chwilę potem usłyszał kroki. Były to kroki mężczyzny, starszego, po 20. Jakieś 25 lat? Coś takiego. Nie zauważył Daniela, bo ten był w cieniu niewidoczny nawet dla sowy (?). Mężczyzna odchrząknął jeden raz i zaczął coś mówić.
-Ma dosłownie pół minuty. Niech się lepiej ona pospieszy bo nie będzie fajnie - zaśmiał się cicho i jakby z satysfakcją.
Znowu ktoś tutaj szedł. Tym razem były to kroki na pewno kobiece, bo były lekkie. W pewnej chwili z cienia ulicy wyszła młoda dziewczyna. Niewysoka blondynka, czarne pasemka i drobna twarz. Miała mocny, ale ładny ciemny makijaż. Była obrana w czarne rurki i czarną bluzę z białym napisem "HG". Miała też czarne brudne trampki. Mimo stylu ubierania się nadal była bardzo ładna.
-Widzę, że przyszłaś. Już myślałem, że się nie pojawisz - powiedział niezmiennym tonem.
-Czego chcesz? Zrobiłam co chciałeś. Czego jeszcze? - wiedziała o co chodzi. Miała do czynienia z nim wcześniej. Bała się go. Ton mówienia i wykonywane ruchy ją zdradzały.
-Pieniądze
-Że co proszę? Nie, nie ma mowy - odmówiła.
-Tydzień
-Słucham? - zapytała dbając o to, by w jej głosie nie było ani jednej fałszywej nutki, która zdradziłaby, że jest przerażona.
-Dzisiaj, 20.00, za fabryką. Nie spóźnij się - sygnał, który oznaczał zakończenie połączenia.
Znała ten głos. Tak, to był on. Teraz sobie o nim przypomniała. Nie tak, że zapomniała o spotkaniu. Zapomniała o nim. Do czasu. Wiedziała, że znowu zadzwoni. Pewnie teraz pomyślicie sobie teraz dlaczego nie zmieniła numeru? Bo on jej zagroził. Zagroził, że jeśli to zrobi znajdzie ją i będzie coraz gorzej. Kolejne pytanie. Dlaczego nie powiedziała o tym tacie? I znowu groźba. Jest w martwym punkcie, nie wie co ma zrobić. Jest bezsilna. Może jednak nie? Może tylko wmawia sobie, że nie jest w stanie nic zrobić? Była 19:30Jeszcze pół godziny. Nie chciała się spóźnić. Zaczęła się szykować.
*W tym samym czasie*
-Alexandro, ja nie wiem jak ty, ale ja się trochę boję o przyszłość Daniela - powiedziała Selena, gdy weszła do kuchni, w której przebywał jej narzeczony. Usiadła na przeciw jego i spojrzała w oczy.
-Dlaczego? To dobre dziecko, nie muszisz się martwić - uśmiechnął się lekko i wziął dłoń swojej ukochanej, na co ona zareagowała tak samo.
-Wiesz, nie chcę, żeby stało się to samo co z Alexem... - wyraźnie posmutniała na twarzy. Na prawdę się matrwiła. - Wpadł w złe towarzystwo, jeden papieros, narkotyki. Odszedł po swojej 18. Martwię się
-Nie potrzebnie. Daniel to dobry chłopak, nic mu nie będzie. Znam jego kolegów, są bardzo fajni, nie mamy o co się martwić.
*W pokoju Daniela*
-No odbieraj - mówił pod nosem czekając, aż jego kolega odbierze telefon.
-Siema - w końcu ktoś się odezwał.
-No wreszcie. Zapomniałeś jak się odbiera? - powiedział Daniel w żarcie.
-Siostra znowu ukradła mi telefon. Co jest?
-Mam prośbę
-Słucham
-Muszę gdzieś wyjść, a wiesz jak z ojcem. Zawsze się o wszystko wypytuje. Jakby to ciebie czy do Patryka dzwonił to powiedzielibyście, że jestem z wami? Ja wyłaczam telefon, to trochę ważne. Potem wam powiem
-Jasne, spoko - zawsze można na niego liczyć.
-Dzięki, jutro wam wszytsko wyjaśnię jak się czegoś dowiem. Teraz już kończę, mam 13 minut
-Nie dziękuj. Powodzenia, Danny - rozłączyli się.
Daniel wziął w krzesła swoją bluzę i zbiegł na dół, powiedzieć coś ojcu. Oczywiście coś związanego z "akcją", żeby uwierzył.
Daniel w biegł do kuchni, żeby napić się wody. Taki pretekst.
-Tato, ja idę z Dominikiem chwilę się przejść. Dawno się nie widzieliśmy - powiedział uśmiechnięty.
-No dobrze. Tylko wiesz, dopiero byłeś chory, nie długo
-Okej
Wyszedł. 5 minut, żeby dotrzeć na miejsce. Zdąrzy. Dotarł w ostatniej chwili. Była jeszcze minuta. Schował się za ścianą za rogiem, by być nie widocznym. Chwilę potem usłyszał kroki. Były to kroki mężczyzny, starszego, po 20. Jakieś 25 lat? Coś takiego. Nie zauważył Daniela, bo ten był w cieniu niewidoczny nawet dla sowy (?). Mężczyzna odchrząknął jeden raz i zaczął coś mówić.
-Ma dosłownie pół minuty. Niech się lepiej ona pospieszy bo nie będzie fajnie - zaśmiał się cicho i jakby z satysfakcją.
Znowu ktoś tutaj szedł. Tym razem były to kroki na pewno kobiece, bo były lekkie. W pewnej chwili z cienia ulicy wyszła młoda dziewczyna. Niewysoka blondynka, czarne pasemka i drobna twarz. Miała mocny, ale ładny ciemny makijaż. Była obrana w czarne rurki i czarną bluzę z białym napisem "HG". Miała też czarne brudne trampki. Mimo stylu ubierania się nadal była bardzo ładna.
-Widzę, że przyszłaś. Już myślałem, że się nie pojawisz - powiedział niezmiennym tonem.
-Czego chcesz? Zrobiłam co chciałeś. Czego jeszcze? - wiedziała o co chodzi. Miała do czynienia z nim wcześniej. Bała się go. Ton mówienia i wykonywane ruchy ją zdradzały.
-Pieniądze
-Że co proszę? Nie, nie ma mowy - odmówiła.
-Tydzień
czwartek, 7 listopada 2013
Mam się bać?
Hejoo ludki :* Był pierwszy rozdział, a ja zamiast pisać nowy to jakieś durne bzdety. Otóż, dzisiaj byłam u lekarza. Mam jakąś taką krostę czy coś takiego, ale jest konieczność wycięcia tego. 27 listopada jadę znowu jadę do szpitala i zostaję na 3 dni :( Nie wiem czy mam się bać czy co. W sumie to się nic nie stanie (chyba) hahahah. Ale ja się boję lekarzy :( I będę musiała dać sobie na chwilę spokój z blogowaniem, ale teraz jeszcze przed 27 będę pisać :* Dziękuję Anonimkowi, który skomentował/skomentowała pierwszy rozdział <3 I jak to jest zostać pierwszym komentującym co? <3
czwartek, 24 października 2013
Rozdział 1
Pojedyncze promienie słońca wpadające do pokoju Victorii sprawiły, że po długiej nocy obudziła się. Otworzyła zaspane oczy, jednak mimo tego, że tak bardzo nie miała siły wstała. Musiała, przecież musi pójść do szkoły. W pewnej chwili drzwi do jej pokoju uchyliły się, a w ich dziewczyna ujrzała Melanie.
-Victoria, śniadanie już jest - powiedziała macocha.
-Już schodzę - odparła Victoria. Melanie wyszła, a ona postanowiła się ubrać. Wiedziała już, że ojca nie ma w domu. Podeszła do szafy stojącej na skos od łóżka. Ubrała się jak zawsze, skromnie lecz modnie. Czarne skurzane legginsy, biały top i beżowy sweter. Włosy wyczesała i zrobiła delikatne fale. Bardzo dbała o swój wygląd. Przecież nie wypada, by córka stylisty i siostra uznanej modelki ubierała się w zwyczajnych sklepach czy chociaż raz na jakiś czas kupiła coś w supermarkecie. Ostatni raz przeczesała włosy i zeszła na dół. Przy stole zastała Melanie, która kończyła swoją kawę. Dziewczyna usiadła naprzeciwko niej. Niezręczna cisza, której wszyscy nienawidzą.
-O której wracasz ze szkoły? - ciszę przerwała Melanie, która skończyła pić kawę.
-O 15.40 - odpowiedziała, popijając herbatę.
-Wrócisz autobusem, ja będę w pracy - oznajmiła.
Jak zwykle. Przecież wczoraj wieczorem tak się fatalnie czułaś - pomyślała Victoria.
-Dobrze. Ja już lecę, zaraz mam autobus. Pa - powiedziała i wyszła zabierając z szafki w przedpokoju swoją torbę. Gdy wyszła od razu skierowała się na przystanek autobusowy. Do kursu pod szkołę miała jeszcze 20 minut, ale tak bardzo nienawidziła przebywać z macochą sam na sam. Nienawidziła tej kobiety. To przez nią mama Victorii odeszła. Straciła matkę, której w ogóle nie widuje. Przynajmniej w taką wersję wierzy. Powiedział jej ją jej tata, gdy miała 7 lat. Przez cały ten czas mała Vicky pytała swojego tatę i starszą siostrę o mamę. Gdzie ona jest. Widziała ją tylko kilka razy na zdjęciach, by w chociaż wiedzieć, jak wygląda jej rodzicielka. Potem nikt już nie pokazywał jej zdjęć. Gdy nikogo nie było w domu wzięła jedno z albumu już zakurzonego, bo nikt przez kilkanaście lat go nie otwierał zdjęcie mamy. Tylko tyle jej po niej zostało. Okropne, prawda?
***
Victoria normalnie weszła do pojazdu, który miał zawieźć ją i wiele innych osób do miejsca zwanego szkołą. Autobus zatrzymał się i 30 pasażerów skierowało się do budynku. Victoria trzymała się tyłu, wolała, kiedy nikt jej nie widzi. Za gromadką ludzi w wieku 18-19 lat weszła do szkoły i poszła do swojej szafki. Przekręciła kluczyk w kłódce i otworzyła drzwiczki. Z wnętrza szafki wypadła złożona na pół kartka z zeszytu w kratkę. Powoli sfrunęła na ziemię, opadając na brązowe kozaki dziewczyny. Jej twarz przybrała zdziwiony wyraz. Schyliła się i podniosła karteczkę. Widniała na niej krótka wiadomość o treści:
"Idź stąd.
Nikt cię tu nie chce"
Nadawca pozostał anonimowy. Dziewczyna zgięła kartkę w kulkę i z powrotem wrzuciła do szafki. O dziwo nie w złości. Nigdy się nie złościła. Nawet cierpienie przeżywała w ciszy. Zabrzmiał dzwonek. Zamknęła szafkę i pobiegła przez pusty korytarz do sali nr 210, na której drzwiach widniała tabliczka "PRACOWNIA HUMANISTYCZNA". Zapukała, powiedziała "Przepraszam za spóźnienie" i usiadła w ławce na końcu klasy obok swojej jedynej koleżanki i najlepszej przyjaciółki - Amber. Jest amerykanką o brązowych włosach i prześlicznych zielonych oczach. Tylko ona ją rozumiała. Polonista zaczął lekcje i w ten sposób wszystko ucichło. Sprawdził listę i rozdał kartki z testem.
***
Victoria wróciła do domu. Teraz już w ogóle nie spokojna. Wbiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko, zalewając łzami. Spokojna jest tylko w szkole. W domu wreszcie może w spokoju popłakać. Każdy czasem tego potrzebuje. Emocje nosiły ją niesłychanie. Nikt nie wie, co dzieje się z nią w domu. Już trochę się uspokoiła. Nagle zadzwonił jej telefon. Poznała to po tym, gdy w pokoju rozległo się dźwięki piosenki "Love The Way You Lie". Wzięła do ręki swojego Samunga Galaxy S3 i spojrzała na wyświetlacz. Zdziwiła się. Nie znała tego numeru.
Tymczasem Daniel siedział w domu chory. Szczęście, tata pozwolił mu jutro iść do szkoły. Nowej szkoły. Znaczy już wcześniej tu chodził. Tylko, że jego tata - sławny projektant mody - Alexandro Swarovski - w końcu pozwolił mu iść do szkoły. Daniel nie chciał mieć zaległości. Chwilowo zakończył edukację bo Alexandro organizował pokaz mody swojej nowej kolekcji w Paryżu, więc syn musiał jechać z nim i jego nową wybranką - Seleną Brown. Już niedługo Seleną Swarovski. Nie przepadał za nią. Starał się ją zaakceptować, bo widział, że tata jest szczęśliwy. Teraz już 19-letni Daniel nie będzie musiał rezygnować ze szkoły, bo do Polski wprowadzili się już na stałe. Tata będzie pracował w domu. Leżał tak na łóżku wsłuchując się w muzykę dosyć głośno lecącą z głośników. Ona pozwalała i pomagała mu myśleć. Nagle do pokoju wszedł tata.
-Czy możesz trochę ściszyć? Selena jest zmęczona po pracy - powiedział w progu mężczyzna.
-Tak, już - Daniel zszedł z łóżka i przyciszył piosenkę "How You Remind Me" jego ulubionego zespołu Nickelback. Ojciec wyszedł a on znowu wsłuchał się w muzykę. Chwilę później dziwne uczucie ogarnęło jego umysł. Lekki uśmiech i zamknięte oczy po chwili zmieniły się. Uśmiech w pewnej chwili powoli znikał, a potem otworzyły się oczy. Co się dzieje? To pytanie siedziało w jego głowie. Czuł, że stanie się coś złego. Tylko skąd on to wiedział? Zwykłe przeczucie, czy może świadomość o jakimś zdarzeniu? Nie, to stanie się coś złego. Tak przeczuwał...
______________________________
Hej. Trzymanie w napięciu? Nie wiem czy mi to wyszło :/ Ale można spróbować. Nie wiem co napisać więc pa ;)
Dawno zapomniana
-Victoria, śniadanie już jest - powiedziała macocha.
-Już schodzę - odparła Victoria. Melanie wyszła, a ona postanowiła się ubrać. Wiedziała już, że ojca nie ma w domu. Podeszła do szafy stojącej na skos od łóżka. Ubrała się jak zawsze, skromnie lecz modnie. Czarne skurzane legginsy, biały top i beżowy sweter. Włosy wyczesała i zrobiła delikatne fale. Bardzo dbała o swój wygląd. Przecież nie wypada, by córka stylisty i siostra uznanej modelki ubierała się w zwyczajnych sklepach czy chociaż raz na jakiś czas kupiła coś w supermarkecie. Ostatni raz przeczesała włosy i zeszła na dół. Przy stole zastała Melanie, która kończyła swoją kawę. Dziewczyna usiadła naprzeciwko niej. Niezręczna cisza, której wszyscy nienawidzą.
-O której wracasz ze szkoły? - ciszę przerwała Melanie, która skończyła pić kawę.
-O 15.40 - odpowiedziała, popijając herbatę.
-Wrócisz autobusem, ja będę w pracy - oznajmiła.
Jak zwykle. Przecież wczoraj wieczorem tak się fatalnie czułaś - pomyślała Victoria.
-Dobrze. Ja już lecę, zaraz mam autobus. Pa - powiedziała i wyszła zabierając z szafki w przedpokoju swoją torbę. Gdy wyszła od razu skierowała się na przystanek autobusowy. Do kursu pod szkołę miała jeszcze 20 minut, ale tak bardzo nienawidziła przebywać z macochą sam na sam. Nienawidziła tej kobiety. To przez nią mama Victorii odeszła. Straciła matkę, której w ogóle nie widuje. Przynajmniej w taką wersję wierzy. Powiedział jej ją jej tata, gdy miała 7 lat. Przez cały ten czas mała Vicky pytała swojego tatę i starszą siostrę o mamę. Gdzie ona jest. Widziała ją tylko kilka razy na zdjęciach, by w chociaż wiedzieć, jak wygląda jej rodzicielka. Potem nikt już nie pokazywał jej zdjęć. Gdy nikogo nie było w domu wzięła jedno z albumu już zakurzonego, bo nikt przez kilkanaście lat go nie otwierał zdjęcie mamy. Tylko tyle jej po niej zostało. Okropne, prawda?
***
Victoria normalnie weszła do pojazdu, który miał zawieźć ją i wiele innych osób do miejsca zwanego szkołą. Autobus zatrzymał się i 30 pasażerów skierowało się do budynku. Victoria trzymała się tyłu, wolała, kiedy nikt jej nie widzi. Za gromadką ludzi w wieku 18-19 lat weszła do szkoły i poszła do swojej szafki. Przekręciła kluczyk w kłódce i otworzyła drzwiczki. Z wnętrza szafki wypadła złożona na pół kartka z zeszytu w kratkę. Powoli sfrunęła na ziemię, opadając na brązowe kozaki dziewczyny. Jej twarz przybrała zdziwiony wyraz. Schyliła się i podniosła karteczkę. Widniała na niej krótka wiadomość o treści:
"Idź stąd.
Nikt cię tu nie chce"
Nadawca pozostał anonimowy. Dziewczyna zgięła kartkę w kulkę i z powrotem wrzuciła do szafki. O dziwo nie w złości. Nigdy się nie złościła. Nawet cierpienie przeżywała w ciszy. Zabrzmiał dzwonek. Zamknęła szafkę i pobiegła przez pusty korytarz do sali nr 210, na której drzwiach widniała tabliczka "PRACOWNIA HUMANISTYCZNA". Zapukała, powiedziała "Przepraszam za spóźnienie" i usiadła w ławce na końcu klasy obok swojej jedynej koleżanki i najlepszej przyjaciółki - Amber. Jest amerykanką o brązowych włosach i prześlicznych zielonych oczach. Tylko ona ją rozumiała. Polonista zaczął lekcje i w ten sposób wszystko ucichło. Sprawdził listę i rozdał kartki z testem.
***
Victoria wróciła do domu. Teraz już w ogóle nie spokojna. Wbiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko, zalewając łzami. Spokojna jest tylko w szkole. W domu wreszcie może w spokoju popłakać. Każdy czasem tego potrzebuje. Emocje nosiły ją niesłychanie. Nikt nie wie, co dzieje się z nią w domu. Już trochę się uspokoiła. Nagle zadzwonił jej telefon. Poznała to po tym, gdy w pokoju rozległo się dźwięki piosenki "Love The Way You Lie". Wzięła do ręki swojego Samunga Galaxy S3 i spojrzała na wyświetlacz. Zdziwiła się. Nie znała tego numeru.
Tymczasem Daniel siedział w domu chory. Szczęście, tata pozwolił mu jutro iść do szkoły. Nowej szkoły. Znaczy już wcześniej tu chodził. Tylko, że jego tata - sławny projektant mody - Alexandro Swarovski - w końcu pozwolił mu iść do szkoły. Daniel nie chciał mieć zaległości. Chwilowo zakończył edukację bo Alexandro organizował pokaz mody swojej nowej kolekcji w Paryżu, więc syn musiał jechać z nim i jego nową wybranką - Seleną Brown. Już niedługo Seleną Swarovski. Nie przepadał za nią. Starał się ją zaakceptować, bo widział, że tata jest szczęśliwy. Teraz już 19-letni Daniel nie będzie musiał rezygnować ze szkoły, bo do Polski wprowadzili się już na stałe. Tata będzie pracował w domu. Leżał tak na łóżku wsłuchując się w muzykę dosyć głośno lecącą z głośników. Ona pozwalała i pomagała mu myśleć. Nagle do pokoju wszedł tata.
-Czy możesz trochę ściszyć? Selena jest zmęczona po pracy - powiedział w progu mężczyzna.
-Tak, już - Daniel zszedł z łóżka i przyciszył piosenkę "How You Remind Me" jego ulubionego zespołu Nickelback. Ojciec wyszedł a on znowu wsłuchał się w muzykę. Chwilę później dziwne uczucie ogarnęło jego umysł. Lekki uśmiech i zamknięte oczy po chwili zmieniły się. Uśmiech w pewnej chwili powoli znikał, a potem otworzyły się oczy. Co się dzieje? To pytanie siedziało w jego głowie. Czuł, że stanie się coś złego. Tylko skąd on to wiedział? Zwykłe przeczucie, czy może świadomość o jakimś zdarzeniu? Nie, to stanie się coś złego. Tak przeczuwał...
______________________________
Hej. Trzymanie w napięciu? Nie wiem czy mi to wyszło :/ Ale można spróbować. Nie wiem co napisać więc pa ;)
Dawno zapomniana
Subskrybuj:
Posty (Atom)